„Moja definicja piękna to określnie czegoś, co mieści się gdzieś pomiędzy ekstremalną brzydotą i absolutną fantastyką”
– Riccardo Tisci
Zacznijmy od tego, że mówiąc o południu Włoch, opisujemy ten inny, uboższy kraj, niczym nieprzypominający światowego i tętniącego życiem Mediolanu, czy Turynu. Riccardo Tisci urodził się w jako dziewiąte dziecko w wielodzietnej rodzinie w Taranto w 1974 roku. Wcześnie osierocony przez ojca, wychowywany był przez samotną matkę oraz grono starszych sióstr. Dom przepełniony kobiecą energia ogromnie wpłynął na styl jego projektowania i myślenia o modzie. „Kocham romantyzm i sensualność, może dlatego, że mam 8 sióstr!” - mówił w wywiadzie dla New York Times w 2007 roku.
W wieku 11 lat porzucił tradycyjną edukację i przeniósł się do artystycznej szkoły w Mediolanie. „W tamtym czasie chciałam wyrazić siebie, ale czułem, że nie mogę zrobić tego poprzez słowa. Byłem bardzo skryty i przestraszony życia” – opowiadał w The Daily Telegraph – „Choć kiepsko to brzmi nudziłem się z innymi dziećmi w szkole, które zajmowały się głównie grą w Pac Mana; ja wolałem po szkole wracać do domu i malować lub zajmować się ogrodem razem z moją mamą”. Kiedy miał 17 lat zdobył przepustkę do prawdziwego świata mody – otrzymał bowiem stypendium na naukę w Central Saint Martins School, które ukończył w 1999 roku.
Po ukończeniu studiów powrócił do Włoch i podjął współpracę z markami takimi, jak Antonio Berardi, Coccapani, Puma czy Ruffo Research. W 2004 roku rozpoczął pracę nad własną kolekcją, którą wystawił podczas Fashion Week w Mediolanie sezon AW 2005/2006. Choć marzył o rozwoju marki pod własnym nazwiskiem, otrzymał propozycję od zarządu domu mody Givenchy. Co ciekawe, jednym z motywów podjęcia współpracy z paryską marką były względy finansowe – jego ukochanej rodzinie była bowiem potrzebna pomoc finansowa.
Ta pragmatyczna, mogłoby się wydawać, decyzja doprowadziła jednak Tisciego na sam szczyt branży modowej. Nabierając wiatru w żagle przywrócił dawną świetność Givenchy, marki, z którą nie poradzili sobie między innymi Julien Macdonald czy Alexander McQueen. Współpraca z włoskim projektantem, jego estetyka i sposób tworzenia tak bardzo przypadły do gustu zarządowi marki, iż 2008 r. powierzono mu także kierowanie działem mody męskiej prêt-à-porter oraz akcesoriów.
Riccardo przyznaje, że rozpoczynając współpracę z Givenchy, był ogromnie przerażony nałożoną na niego presją. Powiedział sobie jednak wtedy, że jest tam po to, aby się uczyć od ludzi, którzy tworzą haute couture przez całe swoje życie. Od 4 lat Tisci nie tworzy już kolekcji high fashion, skupiając się na przygotowywaniu konfekcji.
„Gdybyście zobaczyli moje zdjęcia z okresu, kiedy miałem 14 lat, zobaczylibyście, że byłem wychudzonym gothem z długimi czarnymi włosami” – mówił dla Vouge’a. Jego gotyckie zamiłowania dostrzec można w każdej stworzonej przez niego linii. Kreacje Tisciego przepełnione są romantyzmem, melancholią i nutą mroczności. Projektant uwielbia szokować, dlatego w swoich kreacjach przemyca często motywy nawiązujące do religii, na zmianę z fetyszystycznymi skojarzeniami.
W 2010 r. zaszokował świat umieszczając w swoim pokazie pierwszą modelkę po zmianie płci - Leę T., która pracowała wcześniej jako asystentka projektanta. A jak określić kobietę, którą tworzy projektant? To mocna kobieta świadoma swojej seksualności, która w swój styl wkomponowuje zarówno romantyczne koszule, jak i elementy męskiego stroju – jak przyznaje sam Tisci, podobna do jego sióstr. Odwieczną muzą projektanta jest jego przyjaciółka, supermodelka Mariacarla Boscono. To ona kieruje nieszablonowe pomysły kreatora mody na właściwe tory, dając mu wgląd w kobiecą psychikę.
Riccardo Tisci jest także pasjonatem muzyki, czego dowód daje projektując stroje dla Madonny czy Rihanny, a nawet okładkę płyty do albumy Jaya-Z i Kanye Westa.
Dziś Tisci traktuje markę Givenchy, jak swoją własną markę, co jest niezwykle wyczuwalne w tworzonych przez Givenchy kreacjach.