Czy wiesz, że tak naprawdę kowbojki posiadają europejski rodowód? O tak! Klasyka męskiej mody, odwiecznie kojarzona z nieznanym Dzikim Zachodem rodzących się dopiero Stanów Zjednoczonych, przypłynęła prawdopodobnie na nogach XVI-wiecznych konkwistadorów. Hiszpańscy kawalerzyści do jazdy konnej wkładali wysokie, skórzane obuwie, z niewysokim, podciętym obcasem.
Jednak wyprawa Krzysztofa Kolumba to tylko jedno domniemane źródło ich powiązania ze Starym Kontynentem. Inni podają, że kowbojki związane są z tzw. wellingtonami, pochodzącymi od niejakiego Arthura Wellesleya, księcia Wellington, który pokonał pod Waterloo samego Napoleona Bonaparte.
To właśnie tam, wojska Wellingtona zaprezentowały się w nietypowym obuwiu z podciętym obcasem, które podbiło serca konnicy, także tej zamieszkujące południe Nowego Kontynentu. Jak więc kowbojki trafiły na daleki Dziki Zachód? Prawdopodobnie wraz z powracającymi z wojny secesyjnej żołnierzami.
Funkcjonalne i wygodne, sięgające cholewką połowy łydki buty na obcasie wykonane w całości ze skóry, okazały się niezwykle przydatne dla potrzebujących przesyłać silne bodźce dosiadanym mustangom kowbojom. Z czasem, pod wpływem mody oraz popularności efektownych westernów, tradycyjne wellingtony przechodziły metamorfozę, zyskując kolorowe ornamenty, przeszycia lub tłoczenia.
Przemianie ulegała wysokość cholewki, a także kształt noska - z pierwotnie zaokrąglonego, przemieniał się w lekko szpiczasty lub ścięty na prosto. Przede wszystkim jednak, kowbojki trafiły na delikatne nogi kobiet wykonujących prace stereotypowo przeznaczone dla mężczyzn.
Choć moda zmieniała się jak w kalejdoskopie, oryginalne, ręcznie zszywane kowbojki pozostawały ściśle związane ze środkowymi i południowymi stanami Ameryki Północnej, dziedziczącej tradycyjne wartości hodowców bydła. Dla jednych stanowiły one oznakę przynależności do określonej grupy społecznej konserwatywnego południa, dla innych stały się ciekawym, natywnym elementem amerykańskiego folkloru, który jako osobliwość przenikał do światowej mody.
Kowbojki, tak męskie, jak i te w damskim wydaniu, stanowiły jeden z trendów znienawidzonej obecnie mody początku XXI wieku, kiedy to suknie i kostiumy z wykonane w całości z jeansu gościły na czerwonych dywanach. Trudno jednak powiedzieć, że moda na ten typ obuwia wygasła całkowicie - modowa awangarda nie podążająca ślepo za trendami, w oryginalnych stylizacjach stawiała na tradycyjne kowbojki vintage.
Jak więc doszło do tego, że rok 2016 okrzyknięty został przez światową biblię mody, magazyn Vogue, rokiem powrotu kowbojek na wybieg? Stwierdzenie to zawdzięczamy Marii Grazii Chiurii, jednej z ówczesnych dyrektorów kreatywnych męskiej linii Valentino. Po zeszłorocznym styczniowym pokazie męskiej kolekcji, wystąpiła ona na wybiegu w czarnym oversizowym swetrze, warstwowej, sięgającej połowy łydki spódnicy wykonanej z tiulu i… klasycznych czarnych kowbojkach o prostej, niedopasowanej cholewce, kryjącej swój początek pod spódnicą.
Redaktorzy Vogue zachwyceni byli świeżym, a jednocześnie klasycznym wyglądem projektantki. Okazało się, że tradycyjne kowbojskie buty to klasyka gatunku, która niezależnie od panujących trendów, w odpowiedniej stylizacji, zawsze zostanie doceniona.
Wygląda na to, że podobne spojrzenia na kwestię kowbojskiego obuwia na kobiecych stopach podzielają światowi kreatorzy także w ostatnich sezonach, proponując własną interpretację amerykańskiej klasyki.
Projektantką, która upodobała sobie skórzane buty na ściętym pod siebie obcasie jest Isabel Marant. Jedną z jej propozycji z kolekcji zima 2017 są wysokie, sięgające za kolano kowbojki wykonane z czarnego zamszu, osadzone na wygodnym i mocno podciętym obcasie.
Marant stworzyła także serię współczesnej interpretacji kowbojek, wydłużając ich obcas, który z boku wygląda jak odwrócony, nieco spłaszczony stożek. Ich cholewki, zdobione tradycyjną ornamentyką, są nieco poszerzone i sięgają zaledwie nieco powyżej kostek. W jej kolekcji pojawiają się także nawiązania do tradycji - to kowbojki sięgające połowy łydki, o prostej cholewce wykonanej z zamszu i skóry licowej, z wygodnym, niskim podciętym obcasie.
Z kolei paryski dom mody Saint Laurent Paris w swojej kolekcji obuwia zamieścił teksańską tradycję mocno wpisaną w obowiązujące trendy. Jego kowbojki są niskie - sięgają zaledwie nieco ponad kostkę i występują w odbijającej światło srebrnej wersji.
Choć opinii o stylu kowbojskich butów jest tak wiele, jak wiele stworzonych zostało przeszyć i wzorów na ich cholewkach, przyznać trzeba, że ich obecność w historii mody nie przechodzi bez echa. Nie sposób jest więc ocenić, czy ten trend zaliczyć należałoby do kategorii modowych błogosławieństw czy przekleństw.
Jedno jest jednak pewne. Ich nieustające pojawianie się w kolejnych światowych konfekcjach z pewnością czyni je kolejnym fenomenem, obok którego trudno przejść obojętnie.