Mówiąc o męskim fasonie na kobiecej sylwetce trudno jest pozostawić na boku nawiązania do ruchu na rzecz równouprawnienia kobiet i ich walki o przyznanie im wartościowego statusu społecznego. Ale zacznijmy od początku...
Jeszcze niecałe 100 lat temu noszenie spodni przez kobiety uznawane było za niemoralne i społecznie naganne. Dokładnie tak odebrano polityczną prowokację dokonaną przez aktorkę Sarę Bernhardt pod koniec XIX wieku, która ośmieliła się wejść do kawiarni ubrana w garsonkę ze spodniami. Akcja zakończyła się wyproszeniem aktorki z lokalu, a jej zachowanie określone zostało jako skandal obyczajowy. Jednakże to właśnie w tym czasie Elizabeth Smith Miller wykonała pionierski projekt spodni dla kobiet, które nazwała „bloomers” (od nazwiska działaczki ruchu na rzecz praw kobiet Amelii Bloomer). Model ten inspirowany był orientalnymi tureckimi pantalonami.
Prawdziwy kobiecy garnitur powstał jednak w okresie I wojny światowej, jako strój robotnic pracujących przy przemyśle ciężkim. Jednak wprowadzenie damskich garniturów na salony, było nie lada wyzwaniem, którego podjąć mogła się jedynie, wyprzedzająca myśleniem epokę, Coco Chanel. Jeszcze przed wybuchem Wielkiej Wojny, w ramach rozbierania kobiet z falban, koronek i gorsetów, Chanel stworzyła kobiecy kostium składający się z żakietu i dopasowanej do niego spódnicy w długości za kostkę. Wprowadzenie funkcjonalnych spodni do swojej kolekcji zajęło jej jednak kilka lat, lecz dokonała tego w połowie lat 30.
Do popularyzacji niepopularnych pomysłów francuskiej kreatorki mody, przyczyniła się Marlene Dietrich, która pełna wdzięku i nonszalancji, odgrywając rolę femme fatale z papierosem w zębach w filmie Maroko, na kinowym ekranie pojawiła się w cylindrze i smokingu. Jej wizerunek nazwany w modzie stylem dandysa, towarzyszył jej także poza srebrnym ekranem, co ściągnęło na nią gniew lokalnych władz i groźbę zgłoszenia sprawy do prokuratury.
Choć za ojca współczesnego garnituru uznaje się Yvesa Saint Laurenta, to w 1964 roku Andre Courreges przedstawił światu prosty, dopasowany do sylwetki garnitur damski, który mógł być noszony przez kobiety tak w dzień, jak i na wieczorne wyjścia. W końcu w 1966 roku Saint Laurent zaprezentował kolekcję Le Smoking, stworzoną z myślą o podkreśleniu kobiecego seksapilu, piękna i pewności siebie.
O swoich kobietach w podobny sposób mówi Riccardo Tisci (dyrektor kreatywny domu mody Givenchy). Jego zdaniem ubranie kobiety w męskie formy uwalnia jej prawdziwe piękno, niezależność i zmysłowość. Ponieważ kobieca siła to outfit numer jeden, projektanci puścili wodze fantazji na temat klasycznych kobiecych garniturów. I tak Tory Burch stawia na wełniany garnitur w kolorze ciepłego różu, Gucci i Balenciaga nawiązuje do szalonych lat 70., a Alexander McQueen proponuje smoking w futurystycznym wydaniu. Wybiegowe tkaniny damskich garniturów to przede wszystkim wełna, ale także świecący jedwab czy miękki aksamit.